Likwidacja czyli zagłada
Obchodzona po raz drugi rocznica likwidacji żydowskiego getta w Wolbromiu, zgromadziła w sali widowiskowej domu kultury głównie młodzież. Bo też w zamyśle organizatorów tej uroczystości - Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych „Przyjazna Gmina Wolbrom”, skierowana ona powinna być przede wszystkim do młodego pokolenia, które tragiczne wydarzenia drugiej wojny światowej zna jedynie z lekcji historii. A wydaje się, że zbyt mało wiemy o tym, co działo się przed laty w naszym mieście lub najbliższej okolicy.
-„Mówimy i wspominamy likwidację getta żydowskiego w Wolbromiu. To jest trochę eufemizm, który wszedł do naszego języka... Bo co to znaczy likwidacja? To nie jest likwidacja sklepu, to nie jest likwidacja granic getta, które jakoś zniknęły. Zlikwidowano, czyli zgładzono co najmniej pięć tysięcy ludzi, którzy byli w tym getcie. I o tym nie wolno zapominać, że likwidacja to jest zagłada, to jest straszliwy mord, rzeź po prostu, która w części dokonała się tutaj na miejscu, gdzie są masowe groby, a w części dokonała się w obozach zagłady. Tych ludzi wywieziono i zamordowano. Wszystkich, od dzieci po starców” - tak, w przejmujący sposób, mówił podczas części oficjalnej uroczystości Ireneusz Cieślik – współautor książki o historii wolbromskich Żydów.