Wydrukuj tę stronę
wtorek, 29 czerwiec 2021 08:01

Szukamy nazwy dla obwodnicy Wolbromia Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
|||| ||||

 

Niedawno oddane do użytku odcinki obwodnicy Wolbromia dają szansę radnym Miasta i Gminy Wolbrom do godziwego upamiętnienia mocno związanego z naszym miastem 1 Pułku Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego. Aż się prosi, żeby wykorzystać nadarzającą się okazję i nadać tej trasie nazwę „Aleja Ułanów Krechowieckich”, ewentualnie „Aleja 1 Pułku Ułanów Krechowieckich”.

Na początek trochę historii

Wspomniany Pułk wywodzi się w prostej linii od dwóch ochotniczych szwadronów kawalerii, sformowanych w roku 1915 w ramach tzw. Legionu Puławskiego. Ułani wzięli udział w I wojnie światowej po stronie państw ententy, w składzie Armii Rosyjskiej. Po wielu perturbacjach szwadrony przekształciły się początkowo w dywizjon, a ostatecznie w Pułk Ułanów Polskich, o znacznej autonomii wobec władz rosyjskich. W szczytowym okresie rozwoju Pułk liczył ok. 1072 ułanów w 6 szwadronach, a organizacyjnie wchodził w skład I Korpusu Polskiego, dowodzonego przez gen. Józefa Dowbor – Muśnickiego, późniejszego dowódcy jedynego wygranego zrywu narodowego, jakim było Powstanie Wielkopolskie. Przewrót bolszewicki w Rosji mocno skomplikował sytuację wojsk polskich na kresach wschodnich. Od zachodu zagrażały im wojska niemieckie, a od wschodu bolszewickie. Ostatecznie gen. Muśnicki zdecydował się, w porozumieniu z Niemcami, dokonać demobilizacji wojska. Większa część ułanów powróciła do kraju, czyli na tereny dawnego Królestwa Polskiego, a pozostali postanowili przedzierać się małymi grupami na Półwysep Murmański i na Kubań, w celu kontynuowania walki z bolszewikami.

Kapitulacja wojsk państw centralnych zupełnie zmieniła sytuację polityczną. Już pod koniec października 1918 zakonspirowani w kraju ułani przystąpili do akcji rozbrajania Niemców i odtwarzania Pułku pod dowództwem płk. Feliksa Dziewickiego. Okazało się, że Wolbrom jest dogodnym miejscem do prac organizacyjnych przy odtwarzaniu pododdziałów, dlatego już w listopadzie 1918 r. przeniesiono z Kielc do Wolbromia sztab Pułku, który zakwaterowany został w dworku Lucyny i Bogumiła Nowakowskich, położonym między obecnymi ulicami Akacjową i Kościuszki, natomiast w Fabryce Wyrobów Gumowych, na bazie stacjonującego tam zapasowego 2 pułku ułanów austriackich, rozpoczęto formowanie – pod dowództwem rtm. Jerzego Bardzińskiego – 3. szwadronu.
Dużą część tego szwadronu stanowiła młodzież akademicka, a jednym z dowódców plutonu był Ignacy Zylberg – Plater członek grupy spiskowców księcia Jusupowa, która dokonała zamachu na Rasputina. Ignacy Plater jest dziadkiem europosłanki Róży Thun. Funkcję wachmistrza 3. szwadronu pełnił brat Władysława Andersa, Jerzy Anders.
Niektórzy ułani, nieprzywykli do skromnego jedzenia wojskowego, za opłatą stołowali się u mieszkańców Wolbromia, mających domostwa w pobliżu fabryki, zamienionej na koszary. W okresach koncentracji Pułku wielu ułanów kwaterowało u gospodarzy okolicznych wiosek. Przed wyruszeniem na front pod Lwów, w grudniu 1918 r., przybył do Wolbromia 2. szwadron i objął kwatery we wsi Szreniawa. W Wolbromiu 3 maja 1919 odbyła się ceremonia wręczenia Pułkowi na nowo, zachowanego po demobilizacji sztandaru. Ostatecznie główne siły Pułku opuściły Wolbrom na zawsze na początku maja 1919 r., a szkolenie rezerw trwało jeszcze do roku 1920.

Słynne zdjęcie

O tym jak bardzo Wolbrom był związany z 1 Pułkiem Ułanów Krechowieckich świadczy zamieszczone zdjęcie, wykonane w kwietniu 1919 r. w ogrodzie państwa Nowakowskich. Oficer na koniu po lewej stronie, to uczestnik słynnej bitwy pod Krechowcami, odznaczony m.in. Krzyżem Virtuti Militari płk Zygmunt Podhorski. W Wojnie Obronnej 1939 r., będąc dowódcą dwubrygadowej Dywizji Kawalerii „Zaza”, walczył aż do 6 października, kapitulując dopiero po ostatniej bitwie pod Kockiem. Przez wielu historyków wojskowości jest uważany za jednego z najlepszych polskich dowódców kawalerii w kampanii 1939 r. Obok konia stoi księżna Franciszka Korybut-Woroniecka (z domu Krasińska), popularna „Ciocia Frania”. W czasie formowania Pułku księżna zaopatrzyła go w konie, a potem wspomagała finansowo. W ułańskich żurawiejkach często pojawia się motyw Cioci Frani: „To że dobrze są ubrani, To zasługa cioci Frani”, „Pridupniki Cioci Frani Krechowieccy to ułani”. Na zdjęciu Ciocia Frania wyciąga rękę w stronę konia. To nie jest zwykły koń, ale wierzchowiec pierwszego dowódcy Pułku płk. Bolesława Mościckiego – Krechowiak. Koń nieprzerwanie pełnił służbę podczas walk pod Lwowem, na Wołyniu i podczas obejmowania Pomorza. W walkach pościgowych za Armią Budionnego, w bitwie pod Ołyką, odniósł ciężką ranę odłamkiem w udo. Po wyleczeniu wrócił do służby. Po zakończeniu działań wojennych odkryto u niego niesłychany talent sportowy. Jeźdźcy dosiadający Krechowiaka osiągali wspaniałe wyniki na zawodach jeździeckich. Osiągnięcia sportowe Krechowiaka sprawiły, że został włączony do grupy koni przygotowywanych do Olimpiady w Paryżu 1924 r. Dosiadany przez wybitnego jeźdźca tamtego okresu, ppłk. Karola Rómmela, wystartował we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego (WKKW). Ostatecznie ppłk. Karol Rómmel, dosiadający Krechowiaka, wywalczył 10-te, najlepsze w polskiej ekipie miejsce. Za swoje zasługi Krechowiak dostał specjalnym rozkazem Ministra Spraw Wojskowych dożywotnią rację żywnościową (był na tzw. łaskawym chlebie). Kilka tygodni przed śmiercią zaniemógł, przestał jeść, był karmiony sztucznie zmielonym na papkę pokarmem, ale w końcu zasnął spokojnie 31 marca 1939 r., przeżywszy dwadzieścia siedem lat. Po ponownym odrodzeniu się Pułku w Armii Andersa, czołgowi dowódcy Pułku nadano imię Krechowiak. Czołg przeszedł szczęśliwie całą kampanię włoską podczas II wojny światowej.
Na koniu za Zygmuntem Podhorskim widać wybitnego piosenkarza kabaretowego i estradowego, autora tekstów Stanisława Ratolda - Zadarnowskiego. Ratold był gwiazdorem warszawskich kabaretów w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości. W listopadzie 1918 r. wstąpił w szeregi 3. szwadronu 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, formowanego w Wolbromiu. Gdy wieczorami po trudach walki i służby ułani zbierali się razem by pośpiewać piosenki wojskowe i cywilne, „Stasiek” wchodził w rolę lidera. Często popisywał się repertuarem z kabaretów w których występował. Napisał – być może w Wolbromiu – piosenkę nawiązującą do swojego 1 Pułku p.t. „Wizja szyldwacha”. Melodię tej pieśni dobrze znają słuchacze „Radiowej Trójki” z programu kabaretowego „60 minut na godzinę” (Hej szable w dłoń …). Podczas jednej z potyczek, koło miejscowości Zawidowice, śmiertelnie postrzelono jego konia. Pod gradem kul koledzy ze szwadronu wywieźli ułana z pola walki, biorąc go na zakończenia ostróg tzw. szenkle. Zadarnowski utonął podczas kąpieli w Wiśle na plaży braci Kozłowskich. W trakcie pogrzebu artysty, gdy grabarze kończyli zasypywać mogiłę, na świeży grób rzuciła się zrozpaczona wdowa po piosenkarzu, wypijając na moment przed tym całą butelkę trucizny. Wdowę przewieziono w stanie ciężkim do szpitala Dzieciątka Jezus. W zaciśniętej dłoni trzymała zdjęcie męża oraz jego wiersz „Czarodziejka”.
To tylko część historii związanych z pamiątkowym zdjęciem wykonanym w Wolbromiu w kwietniu 1919 r. W niektórych miejscowościach naszej gminy (Strzegowa i Poręba Dzierżna) upamiętniono bardzo skromne epizody związane z krótkim przemarszem czy noclegiem batalionów Legionów Piłsudskiego. Niestety, jedynym dowodem obecności na Ziemi Wolbromskiej elitarnego 1 Pułku Ułanów Krechowieckich jest mogiła wybitnego oficera tego Pułku rtm. Michała Dziewanowskiego. Może po tym tekście nasi radni zmobilizują się i naprawią te braki. Myślę, że nazwanie obwodnicy „Aleją Ułanów Krechowieckich” byłoby dobrym krokiem w tym kierunku.

Stanisław Osmenda

Czytany 981 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 29 czerwiec 2021 08:05