Z tego, co widać gołym okiem, z informacji uzyskanych w UMiG oraz na stronach internetowych monitorujących lokalizacje masztów telefonii komórkowej (różnych operatorów) wynika, że:
- w samym Wolbromiu stacje bazowe zlokalizowane są: na budynku UMiG w Rynku, na ul. Garbarskiej, ul. Łukasińskiego i ostatnio na ul. Wrzosowej;
- dwa lub nawet trzy maszty z różnymi antenami górują nad miastem z okolic Kamiennej Góry (ich adresy to: Zasępiec i Poręba Górna);
- kilka anten umiejscowionych jest w Chrząstowicach;
- kilka anten zawisło na jednym maszcie w Kąpielach Wielkich (od strony Strzegowej);
- pojedyncze anteny umiejscowione są w Jeżówce i Bożej Woli;
- w planach jest jeszcze prawdopodobnie budowa masztu w Gołaczewach.
W sumie daje to, jeśli dobrze liczymy, przynajmniej 11 masztów na terenie gminy. Niektóre z nich obsługują jednego operatora, niektóre dwóch, a kilka wręcz wszystkich (np. masz przy ul. Łukasińskiego, czy maszty w Chrząstowicach).
Czy z tej obfitości należy się cieszyć, czy raczej się jej obawiać? Jak zapewniają specjaliści, bliskość anten bazowych powoduje, że telefon przy naszym uchu emituje mniej szkodliwego promieniowania wpływającego (zapewne niezbyt korzystnie) na nasz mózg. Z kolei nagromadzenie wszelkich urządzeń emitujących różnego rodzaju fale elektromagnetyczne w naszym otoczeniu z pewnością nie obywa się bez szkody dla naszego zdrowia (o czym być może boleśnie dowiedzą się dopiero nasze prawnuki...). Z jednej więc strony chcielibyśmy mieć jak najlepszy zasięg telefonu i szybki w nim internet, z drugiej – czyste, ekologiczne, naturalne środowisko.
Czy te dwie potrzeby da się jakoś pogodzić...?